Wędrówka śladami Inków (cz.1)

Myśląc o Peru od razu przychodzi nam do głowy Machu Picchu.
Z pewnością zasługuje na podziw, ale zapewniam was to nie jedyne miejsce jakie warto odwiedzić. Na piechotę niestety trudno to zrobić, wiec wynajęliśmy na trzy dni auto, kupiliśmy zbiorczy bilet na atrakcje, kupiliśmy mały prowiant i w drogę.

Gotowi do drogi


Nasz wehikuł

Humory dopisują

Zbiorczy bilet

Saqsayhuaman

To co zachwyca nie tylko nas, ale wszystkich którzy zwiedzają Inkaskie ruiny, to precyzja dopasowania bloków skalnych.
Kamienne bloki ważące nawet po 350 ton są tak do siebie dopasowane, że aż trudno uwierzyć, że to dzieło człowieka.
Inkowie we wszystkie swoje budowle wkładali ogrom pracy.

Ich dokładność i kunszt do dziś jest podziwiany.
Jaka szkoda, że dziś pozostały tylko ruiny.

Niestety Hiszpanie po zwycięstwie w 1536 roku zburzyli większość murów.
Kamienne bloki wykorzystali zaś do budowli kościołów :(



A po drodze piękne widoki


Tradycyjnie ubrane panie czekają na turystów

Kamienne bloki




Czułam się taka maleńka

Fotka z mężem



Od czasu do czasu trzeba złapać oddech

Mała atrakcja dla zwiedzających


Inkowie chcieliby aby Cusco i Saqsayhuaman przypominały razem w kształcie Pumę












Pikillacta

Miasto pcheł.
Ten ogromny kompleks służył jako punkt kontrolny

dla podróżnych do Cusco.
Mieliśmy ogromne szczęście zwiedzać ten przepiękny kompleks samotnie, bez tłumów. Jedynie przy śpiewie ptaków.


 
 









 
 
Tipon

Gdyby tak można było cofnąć się w czasie. Marzenie.
Przechadzając się po kamiennych tarasach porośniętych trawą, wdrapując się na kamienne schodki można sobie tylko wyobrazić jak wspaniałym miejscem było Tipon.
















Moray

To chyba najbardziej zadziwiające miejsce jakie widziałam.
Trzy ogromne amfiteatry kamiennych tarasów porośniętych trawą zostały ukryte w dolinkach. Dookoła majestatyczne góry,
 na zboczach których mieszkają ludzie. Ich życie nie wiele różni się od tego jak żyło się kiedyś. Nadal buduje się z glinianych cegieł, uprawia się malownicze poletka i wypasa zwierzęta.
Tyle, że dziś piaszczystymi drogami pędzą autobusy pełne wszędobylskich turystów.












Ollantaytambo

Miasto z romantyczną historią w tle. Miłości dwojga ludzi, którzy rozdzieleni długo musieli czekać by znów się połączyć.
Jest to także miasto zwycięstwa. Zwycięstwa Inków nad Hiszpanami w 1537 roku.
W tym wplecionym w górskie zbocze mieście spinając się po kamiennych stromych schodach docieramy do Świątyni Słońca.
Sześć różowych, idealnie dopasowanych do siebie kamiennych bloków odbijały pierwsze promienie słoneczne.








Różowe bloki


Mała arena dla byków





















 
Belem

Zwiedzając miasto warto odwiedzić miejscowy targ.
Zaczarowane miejsce pełne zapachów, kolorów i kulinarnych ciekawostek. Każdy zachwala swoje produkty, zachęca i kusi. Spacer staje się prawdziwym wyzwaniem.

Może kaktusika

Kolendra i płatki kwiatów

Trudno się zdecydować

Końca nie widać

Znów zioła i kwiaty

Fani pyr znajdą w Peru 3 tys. odmian

Nie samą pyrą człowiek żyje

A może koszyk na święconkę

W okresie świątecznym kwiatami dekoruje się ołtarze oraz sypie się płatki kwiatów w czasie procesji.


Nie taki kaktus straszny

Owocowy raj

Zioła w kuchni to podstawa


Włóczęga po Cusco (cz.1)

Jesteśmy tym miastem oczarowani. Bajkowymi domami z balkonami, drewnianymi bramami i glinianymi dachówkami na dachach. Wąskimi brukowanymi uliczkami, fontannami i skwerami pełnymi kwiatów. Za każdym rogiem odkrywa się inną historię, tę dawną i tę współczesną. Tutaj współczesny, czasem zwariowany świat, w sposób łagodny wplata się w historie tego miasta.
Tak, w tym mieście można się zakochać.

Nocne spacery

Złota uliczka



Brama prowadząca na Belem (miejscowy targ)


Panorama Cusco



"Z rąsi"



Jedna z wielu fontann

Urokliwy balkon

Zwiedzanie z pokładu autobusu





Wielkanoc w CuscoGodzina 6 rano, pora wstawać. Mała kawka, ostatnie pakowanie 
i jesteśmy gotowi na nową przygodę. Przyznaję, że nie mogłam się już doczekać. Kiedy jednak usiadłam w samolocie byłam już spokojna - kolejne marzenie staje się rzeczywistością.
Cusco przywitało nas słoneczkiem i 15 stopniami na plusie. 
Oj, jak zimno.
Po zameldowaniu w hotelu wybraliśmy się na mały spacer, zakończony zakupami ciepłych czapek i sweterków.
Cusco żyje już Świętami. Na straganach można kupić specjalnie pieczone na tę okazję chlebki oraz inne słodkości. Na miejscowym bazarze (Belem) pełno kwiatów (będą sypane podczas procesji), świeżych wypieków i frykasów, które trafią na stół (np. żywe ślimaki, owoce opuncji, tarty imbir).



W oczekiwaniu na lot do Cusco.

Przesympatyczny hotelik w Cusco

Pierwszy zakup to czapa.

Dzwony na jednym z kilku kościołów w mieście

Zwiedzanie z autobusu widokowego

Jestem oczarowana drewnianymi balkonami.

Kolejne marzenie spełnione.

Dzis tylko zdjecia (brak polskich znakow)


Miska ma 15 cm srednicy

Maly gosc w lozku

Miejscowe lakocie i regionalna Cola ktora jest slodzona stevia a nie cukrem

138 marakuji z terenu (jednego dnia)- Pychotka

Mamusia z kokonem dzieci

Nasza ukochana Lula

Chwila przed burza

Kwiatek na terenie

Kotek Mamrotek jak zawsze w gotowosci  bojowej :)

Od spodu jest metalicznie czerwony

Po wizycie u fryzjera (pietro nizej)

Cos do picia i na zab (sa zolte i zielone)

 Iquitos



Tak paruje puszcza po deszczu

Stan rzeczki po trzy godzinnej ulewie (po nastepnych dwoch godzinach rzeczka wrocila do koryta)

Storczyk na terenie, rosnie na pniu drzewa