Spotkanie z małpkami. (marzec 2014)
Piękny, upalny dzień. Jak co dzień :)))
Wybrałam się na spacer, tam gdzie król raczył chadzać piechotą.
Rozglądam się, czy czasem nie włażę buciorami w mrowisko lub inne domostwo. Nasłuchuję odgłosów, czasem odganiam jakiegoś natarczywego moskita.
Słyszę pobrzękiwanie owadów, śmiech domowników i świergot ptaków.
Przez chwilę myślę sobie, że prawie jak w Polsce.
Radosny świergot , słoneczko i błogie lenistwo niedzielnego poranka.
Pierwsze skojarzenie, to wróble. Tak to pewnie wróbelki.
Ale, skąd tutaj wróble.
Szukam wzrokiem, wypatruję, w końcu zadzieram wysoko głowę, a tam co?
No, wróble to raczej nie były.
Swojsko ćwierkały maleńkie małpki. Zręcznie przeskakujące z gałęzi na gałąź.
Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony. One, czy ja.
Szeroko otwarta buzia, wytrzeszczone oczęta. Przez chwilę obserwowaliśmy się bezczelnie.
Ja im, a one mi.
W końcu z mojego gardła wydobył się dźwięk.
- Małpki, małpki widzę. Pigmejka
Zapiszczałam, jak dzieciak.
Nie w książce, telewizji ani w zoo. Wolne.
Mój głos przestraszył "moje wróbelki".
Długo jeszcze stałam zauroczona ( z papierem w ręku).
Potem widywałam jeszcze "moje wróbelki", ale byłam już cichutko.
Miło jest usłyszeć "Polskie wróbelki" w Amazońskiej dżungli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz