Refleksje ze sprzątania.(grudzień 2014)

Po co nam tyle rupieci.
Żałuję, że nie praktykuję minimalistycznego stylu życia.
Miała bym teraz mniej przeglądania, rozdawania, wyrzucania i dalszego odkładania przedmiotów, które jeszcze mogą się przydać.
Jestem jak chomik wypychający w policzkach jedzonko, tyle że ja zamiast policzków miałam szafy, pawlacze, skrytki i piwnice.

Przeszłam przyspieszoną terapię. Wstrząsową:)))
Czasem jakiś skarb wywołał płacz, ale daję radę. Jest coraz lepiej.
Początek był ekscytujący. Podeszłam do pakowania pudeł z entuzjazmem.
Trwało to jakieś pół godziny. Później było już tylko gorzej.

Entuzjazm zamienił się we frustrację. Miało to i dobre strony, bo wyrzucanie zaczęło mi iść w zawrotnym tempie.
Bez większych oporów zapełniłam prawie cały kontener.

Zrobiło mi się lżej na duszy.
Nie wiem co prawda, czy terapia będzie miała długotrwałe skutki, ale póki co jest dobrze.

Cóż na to poradzę, że lubię otaczać się przedmiotami, pamiątkami i drobiazgami, które mają dla nas znaczenie. I doskonale zbierają kurz - dodał Bartas.
Przywołują wspomnienia, dodają otuchy i stanowią część naszego życia.

Muszę tylko pamiętać, żeby nie stanowiły całego życia!





Klamka zapadła, wracamy do Peru.....
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz