Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia, małe natręctwa i rytuały, dzięki którym "wchodzimy" w nowym dzień.
Przeciąganie się, szukanie chętnego, który zaparzy kawę, szukanie okularów, papierosów lub czegoś do zjedzenia.
Dla mnie dobry poranek to taki zaczęty kawą, najlepiej w ulubionym kubku.
Taka, jak lubię. Mocna, bez cukru i mleka.
Do tego papieros (niestety) i dopiero wtedy mogę planować, co dalej.
A to dalej, najlepiej definiuje Bartas głośno oznajmiając:
- Głodny jestem, jemy coś?
Ulubiona chwila poranka Bartasa, to moment gdy zjada śniadanie.
Płatki owsiane na ciepło z owocami. Brzmi może mało wyszukanie i mało egzotycznie, ale jest przepyszne.
Banany, karambole i papaje. Istne cuda, cudeńka smaku, zapachu i doznań.
I nawet ja, daję się namówić na małą modyfikację mojego poranka.
Wersja de lux |
Wersja survivalowa |
Jogurtowy owoc i ukochana kawa. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz