Bez względu na to ilu użyję przymiotników do opisania dźwięków, które nas otaczały, to i tak, nie jestem w stanie nawet w małym procencie odzwierciedlić tego co docierało do naszych uszu.
Dużo śmiechu, gdy próbowaliśmy zidentyfikować, który dźwięk pochodzi od owada, żaby, a który od ptaka.
Podobnie działo się w nocy.
Co noc koncert z innym repertuarem.
Muzyka, która układała nas do snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz