Nadszedł czas na Machu Picchu.


Przygotowani na długą podróż wsiadamy do auta i w drogę.
A droga nie byle jaka, bo w zasadzie składająca się z nieskończonej ilości zakrętów.  Nie wiem czy ktoś je kiedyś policzył, ale ja zgubiłam się przy czterdziestym którymś.
Pogoda nie najlepsza. W nocy padało i w zasadzie w dzień także.
Droga prowadzi przez góry więc do tego dużo mgły.
Na niektórych odcinkach ze zboczy pospadały mniejsze

lub większe kamienie. Na szczęście służby porządkowe w miarę szybko je usuwały. Widoki zapierające dech w piersiach. Z jednej strony masz ścianę skał, z drugiej przepaść. Trasa wymagająca koncentracji i dobrych hamulców. Na szczęście kierowcę mamy bardzo dobrego, a hamulce spisują się doskonale.

                                          Trasa na Machu Picchu cz.1


 
                           Trasa na Machu Picchu cz.2

 



Super kierowca











Po kilku godzinach jesteśmy prawie u celu. Gruntowa droga prowadzi przez las. Słychać śpiew ptaków i szum rzeki. Zapach lasu jest oszałamiający. Teraz powinnam napisać, że zaczynamy wspinaczkę w górę. Niestety. Przed nami kilka samochodów, ludzie stojący na środku drogi. Podchodzimy bliżej. Droga zablokowana. Ogromna lawina kamieni i błota spłynęła prosto na drogę. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Mała konsternacja, co teraz.
Po naradzie postanawiamy spróbować przedostać się na drugą stronę. Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Ładujemy plecaki na grzbiety i w drogę. Droga była krótka.

Zdjęcia mówią same za siebie.
Nic nam się nie stało, ale Machu Picchu musi poczekać na lepszą pogodę.


Zdjęcia zrobione przez BARTOSZA GRODZIŃSKIEGO






 

Zdjęcia zrobione przeze mnie.







Humory nam dopisywały. Ja miałam napad głupawki i wciąż się śmiałam. W drodze powrotnej mieliśmy jeszcze jedną atrakcję.
Zobaczyliśmy na własne oczy, jak ze zbocza spływa mała lawina.
Dało się odczuć napięcie i lekki strach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz